poniedziałek, 19 listopada 2012

Gdzieś, za zasłoną.



 Gdzieś, za zasłoną

Maggie Emma Jones, tak się teraz będę nazywać. Nie będzie tu mojego prawdziwego imienia, wybaczcie. Chcę pozostać anonimowa. Innym razem wyjaśnię Wam kim właściwie jest Maggie Emma.

19 listopada 2012

W dosłownym znaczeniu tego słowa...za zasłoną.
Chciałabym w tej chwili schować się najlepiej za taką żelazną zasłoną. Jest mi wstyd. Jest mi tak cholernie wstyd, że aż boli.
Ale co w tej chwili jest najgorsze? Że zawiodłam. ZAWIODŁAM w dosłownym znaczeniu tego słowa. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Zawiodłam osobę, która jest dla mnie bardzo ważna, nawet najważniejsza. Bo najgorszym ze wszystkich zawodów, jest zawiedzenie przyjaciół. Ja właśnie tego dokonałam. Proszę Cię, powiedz, że chociaż wierzysz mi na słowo, że żałuję, że naprawdę nie chciałam tego, że bardzo bardzo Cię przepraszam, i że kiedy sobie wszystko wyjaśnimy w cztery oczy, to wtedy uwierzysz mi, że obiecuję poprawę. Proszę, wiesz ile dla mnie znaczysz i wiesz jak ja Ci dziękuję, że wciąż jeszcze ze mną jesteś. Po tym wszystkim co robię, mogłabyś już dawno mnie zostawić, zerwać ze mną kontakt. Ale jesteś. Dziękuję, Kochana ; *

18 listopada 2012 (fragmenty kursywą.)

Są takie noce, kiedy łzy same płyną po policzkach, wówczas i słowa same leją się na papier. Jest 5:18. Pogięło mnie, żeby pisać o tej porze. Nie chcę i chcę jednocześnie wiedzieć, ile dzisiejszego wieczoru popełniłam błędów. Jest ich chyba nawet zbyt wiele, żeby można je wszystkie spamiętać. Niewiele pamiętam – dopadła mnie prawdziwa amnezja spowodowana zbyt dużą dawką alkoholu. Przysięgam, więcej nie tknę nawet kropelki. Nie wiem dlaczego straciłam kontrolę, przecież ja, ja nigdy nie chciałam stracić kontroli. Czemu to zrobiłam? Czemu popełniam tyle błędów? Dlaczego nie widzę ich sama, a za każdym razem ktoś musi mi je wskazać? Żałuję. Tak bardzo żałuję, że każda jedna myśl w mojej głowie gryzie się. Moja dusza się gryzie. Jest chora. Chora przez zawód, jaki sprawiłam, przez ból, przez własną głupotę, przez szczerość. Na pewno padło z mych ust wiele słów, które nigdy nie powinny wypłynąć na powierzchnię. Na pewno zrobiłam coś, że kiedy się dowiem co to było, na pewno będę żałować, a już z pewnością mogłam tym zranić innych. Oh! Jak to cholernie boli. Sama myśl o tym, że mogłam kogoś zranić. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić. Nie lubię krzywdzić ludzi. A już w szczególności tych, których kocham. A właśnie to zrobiłam. Jaki sens ma robić coś, czego się nienawidzi? Jaki?! Moje poczucie winy mnie przerasta. Wszystko leci mi z rąk, wychodzę na ulicę i nie wiem w którą mam iść stronę.
Witaj bezsenności, bo z pewnością mam problemy ze snem. Ze spokojnym snem. To co miało miejsce dzisiejszej nocy na pewno nie przejdzie obok mnie obojętnie. Odbije się na moim życiu, na mej psychice i na relacjach z innymi. Będę nudna jak kolejny raz powtórzę, że żałuję i, że naprawdę nie chciałam. Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Jeszcze nigdy tak bardzo i tak szczerze nikogo nie przepraszałam.
Zastanawiam się teraz nad tym, czy warto mówić o tym, co siedzi gdzieś głęboko w nas, ale albo się boi albo nie chce z jakiś powodów wyjść, ukazać się całemu światu.  Dzisiaj wiem, że warto. Prawda jest niekiedy bolesna, ale dzięki niej wiemy jaki mamy grunt pod nogami. Na przykład ja wiem dzisiaj, że mam bardzo cienki lód, wiem że teraz każdy fałszywy ruch, może spowodować, że będę się kąpać w lodowatej wodzie, że to mnie zabije.
Nasze czyny, mają swoje konsekwencje. Dzisiejszy dzień, właściwie wieczór, podaje mi tę tezę na tacy. Wiem, że konsekwencje bywają przykre i wiem, że sama takie poniosę. Wiem też, że właśnie zepsułam dzień, jaki miał być najpiękniejszy w Jej życiu. W życiu mojej przyjaciółki, której obiecałam, że będzie idealnie. Nie było – przeze mnie. I chociaż mi o tym teraz nikt nie mówi, to wiem, że wcale nie jest w porządku, że jest na mnie zła, że nigdy mi tego nie wybaczy...Słowo „przepraszam” chyba nie wystarczy...
Tak, to słowo na „p” już nie wystarczy. Teraz oprócz prostego „przepraszam” muszę zrobić coś, pokazać, że słowo „przepraszam” nie ma tylko ładnego dźwięku, ale ma także piękny wygląd, szczery.
Zbyt wiele słów padło z mych ust, wiem to...wiem, że kiedy dowiem się co powiedziałam, to będzie mi wstyd jeszcze bardziej niż w tej chwili. Chociaż, już teraz wiem, że to co zrobiłam było okropne. Naprawdę serce mi się samo kroi, nie wiem jak będę mogła spojrzeć w oczy.
Naprawdę czuję się z tym okropnie, po prostu strasznie. Wiem, że się powtarzam, ale w chwili obecnej nie czuję niczego innego. Jak napisałam wyżej, moje poczucie winy mnie przerasta. Nie wiem co się wokół mnie dzieje. Ciągle analizuję to, co pamiętam, im dłużej to robię, tym kopię pod sobą coraz głębszy dołek. Wpadłam do niego.
Muszę robić coś, żeby odpokutować swoje grzechy.
Nie chcę się usprawiedliwiać, bo wiem że nic mnie nie usprawiedliwia, ale naprawdę czuję, że mam rozdarte serce, duszę i umysł na miliardy kawałeczków.
Chciałabym przeżyć kiedyś jeden dzień. Taki jeden piękny dzień, aby w jego ciągu wszystko było idealne. Wtedy wszystko bym naprawiła. Sprawiłabym, że moi bliscy, ci którzy są nieszczęśliwi, poczuliby się szczęśliwi, a tym których ranię, sama bym opatrzyła blizny i sznyty jakie zostawiam. Wszyscy byliby szczęśliwi, ja też byłabym wtedy szczęśliwa. Chociaż w jakimś stopniu. Ale szczęśliwsza niż teraz, kiedy wiem że tak cholernie wszystko zawaliłam.
Mawiają, że co się stało, to się nie odstanie. Ale ja tak bardzo chciałabym cofnąć czas...
Przepraszam...
Chciałabym iść teraz spać, ale chyba nie usnę. Nie mogę. Dziękuję, że mimo wszystko byliście przy mnie, musiałam być okropna, a wy i tak byliście. Jesteście wspaniali, wszyscy, ale to ja zawalam po całej linii.
Czuję się strasznie, muszę wszystko wyjaśnić. Może wtedy sama poczuję się lepiej?


but
I never wanted to hurt you, I know, time has taught me to treat those I love as she wants to be loved, I have a lesson.

3 komentarze:

  1. Normalnie bym Cię pocieszyła, normalnie bym Cię zrozumiała.
    Ale czym byłoby nasze pieprzone życie bez pomyłek, błędów i całej sterty nieporozumień?
    Człowiek uczy się na błędach. SWOICH, nie czyichś. A jeżeli tak się stało, to najwyraźniej tak musiało być.
    Wiem kogo tyczy się ten wpis i może dowalę za moment bardziej (co ostatnio jest u mnie normą), ale wielu osobom należą się przeprosiny. Przynajmniej popełniając jeden błąd masz teraz czas na przemyślenie wszystkiego. I zapewne darowałabym sobie mój zbędny komentarz, gdyby nie to, że jest mi przykro w tym momencie. Wiem, że to co się stało u Ciebie jest dla Ciebie dość... dość krępujące i bolesne. Chcę tylko zauważyć, że ja nie jestem silniejsza, a mimo to słuchałam Cię jak miałaś problemy, chociaż mnie się życie waliło w tym samym czasie.
    Nieważne jacy jesteśmy i co robimy. Grunt, żeby potrafić odpokutować swoje grzechy. To ten moment w którym doskonale Cię rozumiem. Ty tego teraz nie pojmiesz, bo nie słuchałaś mnie jak ostatnio Ci mówiłam, ale gwarantuję Ci, że masz to szczęście, że jeśli masz przyjaciół którzy byli przy Tobie w najgorszych momentach i pomimo błędów, masz niesamowity ogrom szczęście. Sądzę, że przyznają mi rację. I jakbyś otworzyła szerzej oczy zauważyłabyś, że czasami rodzina nie tylko jest rodziną.
    Mam nadzieję, że Ci się poukłada. Bo bycie szczerym nie jest złe. I pomimo tego, że moja szczerość została nazwana błędem, dalej uważam, ze tak powinno być. Bo Ci, którzy uciekają przed prawdą są zwykłymi tchórzami.
    Powinnaś podnieść głowę do góry i nie żałować. Bo bardziej byś żałowała gdybyś tego nie zrobiła. W życiu trzeba próbować wszystkiego.
    Więc jeśli mogę Ci dać radę: nie żałuj. Spędź ze sobą jeden dzień, poukładaj sobie wszystko i po kolei staraj się wyjaśnić. A wierzę w to, ze jeśli Twoi przyjaciele naprawdę nimi są - będą potrafić to zrozumieć.

    M.

    PS Czemu mi się wydaje, ze to przerobiony fragament Nobody's Perfect?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciebie też przepraszam, Margo, jak ja Cię cholernie przepraszam. Jak mi jest cholernie wstyd za to, jaka jestem. Nigdy nie chciałam być tym, kim się stałam. Zmieniłam się, ale niestety nie na lepsze. Zmieniłam się na gorsze. Czemu? Zawsze chciałam być kimś, wiesz? Tymczasem stałam się nikim. Chyba nie wiedziałam do tej pory jaka jest definicja bycia kimś. Przepraszam Cię, tak bardzo Cię przepraszam, oczekuj jeszcze jednej notki w najbliższym czasie. Mam teraz taką wenę, że słowa same leją mi się na papier, na klawiaturze. Nie wiem co się ze mną dzieje. Naprawdę wychodzę na ulicę i nie wiem gdzie iść...Ale Ty próbowałaś mnie pocieszyć, nie pamiętasz? W niedzielę, kiedy ja dalej tkwiłam w amoku jakiegoś zawirowania. Ja dalej w nim trwam. Ja dalej myślę, teraz widzę, widzę to wszystko czego do tak nie dawna nie widziałam. Wskazujecie mi właściwą drogę, jesteście moim światłem. Masz rację, nie powinnam może żałować, ale tylko dlatego, że ta sytuacja pokazała mi kim ja jestem i kim Wy jesteście dla mnie.

    Tak, tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, chociaż wcale nie musiałam tego robić, bo niedziela była dla mnie najgorszym dniem. Gorszym niż czerwiec.
      Nie wiem czy widziałaś na moim blogu, ja wybaczam. Pamiętaj. Musisz się ogarnąć. Posiedź sama z sobą w pokoju, poukładaj sobie wszystko i zbierz się do kupy. Tego kwiatu jest pół świata.
      Poza tym nie zauważyłaś jeszcze, że ja to robię zawsze bez względu na swój stan psychiczny czy fizyczny?
      Każdy przechodzi jakieś etapy w swoim życiu. Kiedyś byłam wredna, później dziwnie miła a teraz wracam do starej ja. Bycie kimś nie zawsze oznacza bycie dobrym. W moim przypadku mi to w ogóle nie popłaciło. Ale każdy ma swoje definicje na bycie kimś. Dla jednych jest to szczyt hierarchii społecznej,a dla innych czynienie dobra... :)

      M.

      -.-

      Usuń